Bal gimnazjalny w Szymanowie
W klasztorze sióstr niepokalanek w Szymanowie odbył się bal gimnazjalny. Ostatni taki w dotychczasowej historii szkoły.
W sobotę 19 stycznia 23 uczennice prywatnego gimnazjum sióstr niepokalanek świętowały zbliżające się zakończenie szkoły. Jak przyznają dziewczyny, to ich „mała studniówka”, bowiem w kwietniu czekają je egzaminy, które zadecydują o ich dalszej przyszłości. – Na początku, gdy dowiedziałyśmy się, że nie będzie już gimnazjum w Polsce, jakoś nas to nie poruszyło, ale dziś już wiemy, że łatwo nie będzie. Miejsc jest tyle samo, a uczniów dwa razy więcej. Mamy świadomość, że ważne są nasze wyniki, dlatego bierzemy się do pracy. Dziś jednak dobrze się bawimy i egzaminy odeszły na dalszy plan – mówi Karolina Winczewska.
Podobnie jak w zeszłym tygodniu maturzystki, tak i uczennice 3 klasy gimnazjum swój bal rozpoczęły Eucharystią, której przewodniczył ks. Paweł Kozakowski, kapelan zgromadzenia. Jednak nie w strojnych sukniach, a w biało-czarnych kreacjach dziewczęta świętowały ostatnie dni przed egzaminami. – Pewnie w innych szkołach jest inaczej, kolorowe sukienki, szpilki, mocne makijaże. My nie stawiałyśmy oporu, by zatańczyć w białych bluzkach i czarnych spódnicach, choć ciężko było znaleźć coś jednocześnie eleganckiego, młodzieżowego i nie krępującego ruchu, ale udało się i wydaje mi się, że każda z nas czuje się dziś wyjątkowa w tej klasyce – mówi Sara Buczna.
Uroczystym polonezem, do którego układ ułożyła s. Judyta, dziewczęta rozpoczęły bal, ale nie zabawę. Tego dnia trwała żałoba narodowa. – W naszej szkole uczymy dziewczyny także patriotyzmu. W takiej chwili – głosów było wiele – dziewczęta chciały przełożyć bal, siostry szukały rozwiązania, były nawet głosy, by bal zacząć po północy. Jednak, gdy padła decyzja, że żałoba trwa do godz. 19, postanowiłyśmy, że Eucharystia i oficjalne części mogą zacząć się o planowanej godzinie, zaś huczna zabawa dopiero po czasie żałoby – wyjaśnia s. Sara, wychowawczyni gimnazjalistek.
Zabawa trwała do północy. Nie zabrakło wspólnych zdjęć, tortu oraz zabawy kotylionowej. Razem z dziewczętami bawili się rodzice i siostry.
Tekst i zdjęcia dzięki uprzejmości redakcji łowickiej „Gościa Niedzielnego”.
Więcej o wydarzeniu na stronie internetowej Lowicz.gosc.pl